Przychodziła do mnie przynajmniej raz w tygodniu. Nie mogła sobie poradzić z uczuciem lęku, że wszystko straci. Taki lęk bywa trujący. „Mój mąż brylant.” tak o nim mówiła. „Czy Pani wie, że my mimo dwudziestoletniego stażu cały czas się chcemy.” – mruczała. Miała piękne usta. Pełne, wyraźnie zarysowane, rubinowe, chociaż wcale ich nie malowała. I piersi. „Mężczyźni nie wiedzą gdzie się patrzeć czy na usta czy na piersi. ” – śmiała się. Kochała muzykę, teatr, książki. Miała dwie córki i syna. Miała przyjaciół. Zapraszała wszystkich do siebie – przyjaciół, towarzystwo dzieci na malowanie jajek przed Wielkanocą, na pieczenie pierników przed Bożym Narodzeniem, na wieczory filmowe, na spotkania z jazzem przy kominku . Gotowała i gadali. „Wszyscy to uwielbiają. Żeby pani widziała tę młodzież.” – cieszyła się.

Zadzwoniła do mnie o pierwszej w nocy. Nie mogła mówić. Powtarzała tylko – „Proszę o spotkanie, spotkanie…”. Zgodziłam się mimo późnej pory.

Przywiózł ją mąż brylant. Ale nie chciał poczekać. Uciekł.

A ona zawinięta w koc, z łzami na policzkach jak perły i z jeszcze bardziej czerwonymi ustami (chociaż nie malowała).

– Wizytówka z banku krwi pępowinowej. Czy pani o tym słyszała? Jak ja rodziłam dzieci jeszcze tego nie było. Wypadła mu z portfela, kiedy płacił za bilety. Bo my dzisiaj mieliśmy iść do kina. I przy kasie wypadła mu wizytówka. Z portfela. I ja ją podniosłam. Myślałam, że to nowy klient, a to bank krwi pępowinowej. I on wtedy powiedział. Bo dzisiaj o drugiej urodziło mi się dziecko. Maksymilian. I ja myślałam, że on tak żartuje. Nawet się roześmiałam, głupia. – potok słów, przerwał jej szloch – A on powiedział, że naprawdę i że dobrze, że ta wizytówka wypadła, bo teraz się wydało i nie ma co kręcić. A kręcę od trzech lat. Od trzech lat! Czy pani to rozumie? On ją wprowadził do nas do domu. Mówił, że to biedna dziewczyna, goniec u niego w firmie, ze wsi, zagubiona w dużym mieście. Ja ją zabierałam na zakupy, do fryzjera. Mówiłam na nią groszek. Pamiętam jak w sylwestra w Borach Tucholskich pojechał z nią po szampana do miasteczka, bo zapowiedzieli się kolejni goście i bałam się że nie wystarczy. Nie było ich tak długo, bo samochód się zakopał w śniegu, a oni wtedy tego chłopca stworzyli, Maksymiliana. Jak to się zdrabnia? Maks, Maksio?

Co się z Tobą dzieję:

Kiedy dowiadujesz się że ukochany, mąż, narzeczony, partner Cię zdradza, na początku jest panika i niedowierzanie. Najczęściej dowiadujesz się przez przypadek. Znaleziony rachunek z knajpy lub hotelu w kieszeni bluzy, którą wrzucił do prania, wiadomość e-mail która niewiadoma dlaczego cały czas tkwiła na ekranie otwartego laptopa, pikantny sms, który przyszedł z znienacka kiedy on był pod prysznicem. Czasami długo się domyślasz, bo coś jest inaczej – zmienił pin w telefonie, z którym się zresztą nie rozstaje, idzie z nim nawet do łazienki, trzyma przy talerzu i pod poduszką, coraz częściej wyjeżdża służbowo, a w towarzystwie jest kpiący i Cię ośmiesza. Czasami złapiesz go na gorącym uczynku – wejdziesz do knajpy gdzie on będzie randkował i trzymał ją za rękę, albo o zgrozo! – wrócisz wcześniej z pracy a oni będą w Twoim łóżku! Najrzadziej on przyjdzie i powie uczciwie, że się po prostu zakochał i że to nie jest Twoja wina.
Gotują się w tobie emocje. Przypominają wielokrotną fale tsunami. Rozpacz, zamienia się we wściekłość i chęć zemsty, słabość ustępuje sile i przekonaniu, że dasz sobie radę, tylko po to, żeby za chwilę wpuścić bezradność i przekonanie, że nic już nigdy nie będzie takie samo.
Upokorzenie. Teraz to czujesz najsilniej. Dlaczego on, ze względu na wspólne lata, miłość, która Was łączyła, szacunek, dzieci, tak podle Cię oszukał, zdradził, wszystko zniszczył?
Musisz wiedzieć, wszystko. Drążysz i szukasz. Ile to trwa, gdzie się poznali, gdzie z nią był, jak ona wygląda, czy ze sobą spali, w jakich pozycjach ją pieprzył (bo przecież nie kochał, zdzirę jedną).
Nie możesz spać, bardzo chudniesz, albo bardzo tyjesz. Nie masz siły wstać z łóżka. Płaczesz. Z nikim nie umiesz o tym porozmawiać, albo rozmawiasz ze wszystkimi.
Nie wiesz co masz robić? Wystawić go ze szczoteczką do zębów z domu, udawać, że nic się nie stało, przeczekać(bo to przecież minie), klękać przed nim i błagać” Zrobię wszystko tylko bądź!”, zaproponować układ współlokatorski ze względu na dzieci, założyć konto na Tinderze i zdradzić go w dwójnasób, wybaczyć, rozmawiać, zacząć od początku, zniszczyć jego kochankę, iść do niej do pracy, powiedzieć, że jest dziwką, wysmarować jej psią kupą klamki w samochodzie, niech pobrudzi sobie te czerwone szpony! Co ja ma robić?!!!!

Spokojnie…. Zwiń się w małą kulkę. Płacz.
Nie podejmuj na razie decyzji. Masz czas.
Proszę Cię, zatrzymaj się na tej wiedzy, którą masz. Nie drąż, nie czytaj, nie skanuj jego telefonu i poczty w komputerze, nie pytaj,nie analizuj bilingów i jego wydatków. Wiem to bardzo trudne. To tak jak z bolącym zębem, ciągle chce się sprawdzać czy jeszcze boli i wsadza się tam język. Boli. Jeszcze długo będzie bolało. Ale ta niepotrzebna wiedza Cię zatruwa, pogłębia ranę której powinno dać szansę zagoić, zabliźnić.
Otocz się ludźmi. Niech będą przy Tobie.
Otocz się ładnymi rzeczami – filiżanka z cieniutkiej porcelany, lampa która daje bursztynowe światło, koc tak miękki jak kojące ramiona i śliczne kolczyki.
Odwróć strumień myśli. Teraz dzieje się tak, że z małej świdrującej myśli np. ”Czy on mówił do niej Kochanie?” robi się lawina wyobrażeń i domysłów. Blokuj to. Zajmij czymś głowę. Zobacz serial, spróbuj poczytać (chociaż na początku jedno zdanie będziesz czytać 8 razy).
Załóż w swojej głowie kredens dobrych wspomnień. Wyobraź sobie kredens z maleńkimi szufladkami, z szafeczkami z drzwiczkami z kryształowymi szybkami. Do każdej przegródki włóż dobre wspomnienie ze swojego życia. Postaraj się, żeby każde było bardzo szczegółowe. Np. Ognisko na koloniach, gdzie najprzystojniejszy chłopak (chyba miał na imię Marcin) pożyczył Ci sweter i wziął za rękę. Albo jak z przyjaciółką miałaś taką głupawkę, że zsikałaś się w majtki na środku ulicy. Albo jak byłaś małą dziewczynką i z babcią gotowałaś rosół. Myśl obrazami. To naprawdę Cię wzmocni. Kiedy tylko świdrująca świadomość „on mnie zdradził” dojdzie do głosu, wyjmij jedno wspomnienie i skup się na nim. Pamiętaj masz wiele dobrych wspomnień.
Mimo tego, że tak bardzo Ci się nie chce, załóż kieckę i idź na zakupy. Kup nowy ciuch, czerwoną szminkę i buty na obcasie. Idź do fryzjera. Wbrew temu co masz w środku, postaraj się wyglądać dobrze.
Ćwicz w myślach różne warianty. Porozmawiaj z cierpliwą przyjaciółką, lub idź do psychologa.
Masz wiele wyjść z tej sytuacji:- porozmawiać z nim i iść na terapię małżeńską – która Was albo zjednoczy, albo pomoże kulturalnie się rozstać; – potraktować zdradę jak grypę i dokarmić „osłabiony organizm witaminami, żeby się wzmocnił”. wybaczyć i zacząć na nowo .; – zdecydować się na rozstanie, bo wiesz że już nie zaufasz i nie wybaczysz
Dzisiaj nie wiesz co postanowisz, ale uwierz mi, że znam wiele par, którym zdrada pomogła przejść w lepszą jakość relacji. Znam też wiele kobiet, które dzięki zdradzie rozstały się z ukochanym i dostały nowe życie – szczęśliwe.
Proszę Cię zachowaj klasę. Bardzo łatwo w takiej sytuacji ją stracić, a wtedy będziesz miała o to żal do siebie.
Jesteś piękna, mądra, masz w sobie siłę. Przeżyjesz.
I pamiętaj – zostałaś zdradzona, ale to Ty możesz to przerwać i nie zostać z poczuciem opuszczenia.
Najważniejsza wiadomość którą chcę Ci dziś przekazać – TO MINIE! Naprawdę….
Rozumiem Cię. Jestem z Tobą