Przychodziła do mnie przynajmniej raz w tygodniu. Nie mogła sobie poradzić z uczuciem lęku, że wszystko straci. Taki lęk bywa trujący. „Mój mąż brylant.” tak o nim mówiła. „Czy Pani wie, że my mimo dwudziestoletniego stażu cały czas się chcemy.” – mruczała. Miała piękne usta. Pełne, wyraźnie zarysowane, rubinowe, chociaż wcale ich nie malowała. I piersi. „Mężczyźni nie wiedzą gdzie się patrzeć czy na usta czy na piersi. ” – śmiała się. Kochała muzykę, teatr, książki. Miała dwie córki i syna. Miała przyjaciół. Zapraszała wszystkich do siebie – przyjaciół,[...]