Jest taka piękna wedyjska baśń, której bardzo ufam. Jej zakończenie jest moim mottem życiowym. Opowiadam ją wszystkim, którzy są na zakrętach życiowych. A oni potem opowiadają ją sobie sami i przekazują ją dalej. Przeczytajcie i zapamiętajcie. To Was wzmocni.

Pewnego razu do mędrca przyszedł młody książę – dzieciak – może 12 lat.

– Guru mój, przyniosłem Ci złoto i kamień najszlachetniejszy – powiedział – mój ojciec, król jest na łożu śmierci, a ja nie wiem, jak kierować państwem. Dotychczas wiodłem beztroskie życie, biegając z łukiem po pałacowych ogrodach. Zrób mi proszę sygnet, a pod jego kamieniem ukryj Twoje wskazówki i rady dla mnie.

Mędrzec wysłuchał chłopca i poprosił, żeby przyszedł za tydzień.

Siedem dni minęło szybko i u mędrca zjawił się książę już w koronie. Guru założył mu na palec pierścień i powiedział – Umarł król, niech żyje król. Panie, zrobiłem dla Ciebie sygnet. Pod kamieniem jest uniwersalna rada na wszystko. Ale pamiętaj, możesz z niej skorzystać tylko w ostateczności, w sytuacji bez wyjścia!

Młody władca pokłonił się mędrcowi, zapłacił podziękował i poszedł rządzić państwem. Mijały dni, tygodnie, lata i nasz król wielokrotnie chciał odkrywać wieko pierścienia, ale zawsze w ostatniej chwili przychodziło mi do głowy jakieś rozwiązanie. Jego ojczyzna stała się krainą mlekiem i miodem płynącą.

Jednak przyszedł dzień, kiedy uświadomił sobie, że nie o wszystkim pomyślał. Zapomniał o stworzeniu potężnej armii. Wróg przekroczył granice jego kraju i wybuchła wojna.

Kolejne bitwy wypadały słabo, aż wreszcie doszło do tej ostatniej, przesądzającej o wygranej. Walka była zażarta i bezpardonowa. Aż wroga armia zapędziła rycerstwo naszego króla do wąwozu bez wyjścia. Król ukrył się w skalnej szczelinie i pomyślał – Teraz jestem w sytuacji bez wyjścia, w całym tego słowa znaczeniu. Wąwóz bez wyjścia, a ja nie znajduję rozwiązania.

Sięgnął po nóż i podważył wieko swojego pierścienia. A tam było napisane „NIE MARTW SIĘ I TO MINIE” – No tak, minie. – pomyślał – Zabiją mnie i minie rzeczywiście. Ogarnęła go rozpacz i zwątpienie. I wtedy pojawił się przy nim jeden z jego rycerzy – Panie – wykrzyknął – znaleźliśmy wąski przesmyk na końcu wąwozu! Przemkniemy się przez niego, zaskoczymy wroga i zwyciężymy. Tak zrobili.

Król wjeżdżał do stolicy ze swoim rycerstwem w glorii i chwale. Poddani bili pokłony i nagle przy jego koniu pojawił się bardzo stary mędrzec. Minęło wiele lat. – Widzę Panie, że otworzyłeś sygnet. – powiedział do króla – Ten pierścień był za mały, nie zmieściłem w nim wszystkiego. Chcę Ci coś powiedzieć. To, co dzieje się teraz, też minie. Bo wszystko mija. I złe, i dobre, i nijakie, ale pamiętaj, kiedy ciemność jest największa, wtedy właśnie szykują się nowe możliwości.

***
Czy to nie cudowne? Pamiętasz, jak strasznie płakałeś, kiedy tata w wesołym miasteczku nie chciał kupić Ci waty cukrowej? Jaki to był dramat! Pamiętasz, jak było Ci bardzo przykro, kiedy na koloniach chłopak, który tak bardzo Ci się podobał, wybrał Twoją koleżankę. O zgrozo! Najlepszą. Wylałaś wtedy wiele łez. Pamiętasz, jak straciłeś pracę i wydawało Ci się, że nie masz żadnych perspektyw. Nie przespałeś wtedy wiele nocy. Dzisiaj te historie są wspomnieniem, często bez znaczenia i już nie budzą emocji.

Dlatego teraz, jeżeli coś nie pozwala Ci oddychać, nie możesz już wytrzymać z bólu, lęku i rozpaczy, powtarzaj sobie – „i to minie, i to minie, i to minie!!!”